autor: Katja Millay
wydawnictwo: Jaguar
liczba stron: 460
moja ocena: 10/10
Morze spokoju zachęciło mnie do siebie intrygującym opisem i przepiękną okładką - spójrzcie na nią - jak można się nie skusić? I kiedy pojawiła się możliwość (na dodatek przedpremierowego) przeczytania książki, niemal skakałam z radości.
Natsya nie jest typową nastolatką, ma siedemnaście lat, nie mówi, jej lewa ręka nie jest w pełni sprawna. Dziewczyna skrywa wiele tajemnic, czy zechce się nimi z kimś podzielić?
Josh jest otwartą księgą, każdy wie o nim wszystko, ale mimo to chłopak jest typem samotnika. Wszyscy jego najbliżsi umarli, a on mieszka sam, każdą chwilę spędza w garażu, gdzie zajmuje się robieniem mebli.
Drogi nastolatków się przecinają.
Są takie książki o miłości, które rozkochują w sobie czytelnika, Morze spokoju jest właśnie jedną z nich. Przepiękna opowieść o powrocie do normalności po wypadku, o trudnej przyjaźni i miłości.
Autorka buduje napięcie, ukrywa tajemnice bohaterów i wyjawia je czytelnikowi powoli, dzięki czemu zachęca go do dalszej lektury, pokazuje historię z dwóch perspektyw - Natsyi i Josha, co sprawia, że można poznać odczucia i przemyślenia obydwu bohaterów. Powieść skierowana głównie do młodzieży, ale wydaje mi się, że niejeden dorosły mógłby się w niej zakochać.
Jak dla mnie świetnie napisana książka, wzruszająca, wywołująca wiele skrajnych emocji w czytelniku. Po prostu pozycja, którą trzeba przeczytać, jedna z tych, którą chce się zapomnieć, żeby móc przeczytać znowu. Gorąco polecam!
Żyję w świecie pozbawionym magii i cudów. W miejscu, gdzie nie ma jasnowidzów czy zmiennokształtnych, żadnych aniołów czy supermanów gotowych ocalić Twoje życie. W miejscu, gdzie ludzie umierają a muzyka potrafi ich skłócić, a wiele rzeczy jest do bani. Jestem tak mocno osadzona na ziemi przez ciężar rzeczywistości, że czasami zastanawiam się jak to możliwe, że nadal potrafię unosić moje nogi podczas chodzenia.